niedziela, 5 stycznia 2014

Hope cz.4

Wsiadłam do limuzyny. Usiadłam i wszyscy zaczęliśmy rozmawiać o byle czym.
- Ale wiecie gdzie ja mieszkam ? Bo to jest kawałek drogi od tego szpitala. - 
- Ale my nie jedziemy odwieźć  Cię do domu. - wtrącił Lou
- Jak to ? To gdzie ?
- Niespodzianka. - powiedział Lou
- Co ? Jaka niespodzianka ? - byłam lekko zdenerwowana.
- Zabieramy Cię. - wtrącił Hazza
- Chłopaki, nie róbcie sobie jaj. - teraz byłam kompletnie poirytowana.
- Ale my sobie z Ciebie jaj nie robimy. -  oznajmił Harry i szeroko się uśmiechnął, co mnie trochę rozbawiło.
- No chłopaki, powiedzcie jej już - odparł Niall - Zabieramy Cię do naszego domu.
- Czy ja źle usłyszałam ?
- Nie, dobrze usłyszałaś. Zabieramy Cię do naszego domu. - powtórzył blondas.
- Ale ... ale po co ? - " Ja w ich domu? " " Czy to jakieś reality show ?" , pomyślałam. 
Nikt nic nie odpowiedział. Siedzieliśmy tak z minutę, czy dwie aż Liam powiedział:
- Jesteśmy już.
Pierwszy wyszedł Niall, potem ja. Przytrzymał mi drzwi, dżentelmen.
Wyszłam z czarnej limuzyny i ujrzałam, piękny, wielki dom. Miał chyba ze trzy piętra a z tyłu domu rozciągał się las. 
Chłopcy zaprosili mnie do środka. Weszłam. Wnętrze zaparło mi dech w piersiach. Było tam pięknie. Weszłam dalej. Wielki salon, kuchnia, taras, niczego tu nie zabrakło.
Lou, biedak, musiał przytaszczyć moją torbę z samochodu, bo na śmierć o niej zapomniałam.
- Pięknie tu. - powiedziałam, ale nie dostałam odpowiedzi.
Trochę dziwnie się czułam, ja 14-latka sama w domu z pięcioma facetami. W mojej głowie brzmiało to zabawnie.
I nagle, jak piorunem strzelił, przypomniałam sobie o rodzicach. "Jak ja teraz wrócę do domu?" - 
 pomyślałam.
- Chłopaki.. - ciągnęłam- ale odwieziecie mnie do domu, bo chyba sama tam nie trafię. 
Było mi jeszcze trochę trudno przyzwyczaić się do Londynu, przecież niedawno się tu przeprowadziłam..
- Ale ty dziś nie wracasz do domu. - powiedział Zayn, chyba był zdziwiony moim pytaniem.  
- No chyba sobie żartujesz ?! 
- Nie, rozmawialiśmy z Twoimi rodzicami, powiedzieliśmy ze to dla Twojego zdrowia, i takie tam.
- Przepraszam ?
- Chodź, pokarzę Ci Twój pokój. - wskazał ręką. 
- Czyli, nakłamaliście ? - ciągnęłam ten temat, ale Zayn nie chciał o tym gadać, więc zaprzestałam. 
Weszłam do "mojego" pokoju. Był boski. Wielkie, królewskie łoże, widok na ten piękny las, własna łazienka i ten niesamowicie mięciutki dywan.
Czułam się jak królewna. W głowie mi się nie mieściło że będę " mieć " taki piękny pokój. Ale najlepsze było to, że jestem w domu mojego ukochanego zespołu. 
Do pokoju wszedł Harry.
Uśmiechnał się na powitanie i zapytał:
- Jak się podoba pokój ?
- Jest śliczny. - rzekłam -
- To fajnie że Ci się podoba. Zaraz przyjedzie pizza, a w tym czasie się rozpakuj. 
- Harry, ale,jak długo mam tu być ? - zapytałam.
- Parę dni. Teraz musisz odpoczywać.
Harry chciał już wyjść ale ciągnęłam dalej:
 - To nie kłopot ? Paparazzi, ludzie, bedą gadać. A po za tym, to dlaczego ja tu jestem.
- Wiesz.. ludźmi się nie przejmuj. Sama nas tego nauczyłaś. Zabraliśmy Cię tu bo po 1 jesteś super człowiekiem, nauczyłaś nas czegoś. My traktujemy Cię też jako przyjaciółkę.... - posłał uśmiech i wyszedł.

*****************

Zbliżał się wieczór. Ktoś zapukał do moich drzwi.
To był Lou. Powiedział jedynie:
- Chodź [ T.I.]
I zniknął za drewnianymi drzwiami
Zeszłam na doł...... 

Ciąg dalszy nastąpi ;)
KOMENTUJCIE PROSZĘ WAS <3 TO MNIE MOTYWUJĘ <3








3 komentarze:

  1. super pisz dalej :*

    + Zapraszam http://one-direction-my-live.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. uwielbiam to! twórz dalej, nie mogę się doczekać następnych części. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. skąd biorą się tak denne blogi?

    OdpowiedzUsuń

Szablon by S1K