W końcu przyszedł oczekiwany dzień. W końcu mogłam wyjść ze szpitala. Miałam już dosyć tego ciągłego leżenia w łóżku, a nawet tego "szpitalnego zapachu". Czekałam tylko na taksówkę, którą zamówili mi lekarze na prośbę moich rodziców, którzy nie mogli po mnie przyjechać bo zatrzymano ich w pracy.
Wstałam, spakowałam rzeczy i kierowałam się do wyjścia. Zatrzymała mnie tylko lekarka i powiedziała co mogę robić i czego nie, żeby się za bardzo nie przemęczać. Ale miałam to w nosie i nie słuchałam jej. Patrzyłam jedynie na drzwi wyjściowe. Chciałam jak najprędzej znaleźć się w domu.
"Ahhhh już niedługo, za moment bede siedzieć na kanapie przed telewizorem" - pomyślałam sobie.
Gdy lekarka skończyła oddaliłam się. Kierowałam się w stronę drzwi.
Popchnęłam drzwi. Ciepły, jesienny wietrzyk, zapach liści i ten gwar na ulicy, tak mnie ucieszyły, że mogłabym skakać z radości. Nawet ten gwar. Za którym tęskniłam. No na prawdę, nawet jego mi brakowało.
Zaczełam szukać wzrokiem taksówki.
Obejrzałam się w prawo, w lewo, ale nigdzie jej nie było.
"Kurde - pomyślałam - no super jeszcze jej nie ma?! "
Przysunęłam się do krawężnika i stałam, czekajac na nia.
Mineło 5 minut, a usłyszałam głos za sobą.
- Cześć, możemy jechać ?
Obejrzałam się zdziwiona, bo głos był znajomy. To był Niall. Stał przy limuzynie i machał do mnie ręką.
Uśmiechnęłam się, bo bardzo ucieszył mnie jego widok.
- Co ty tu robisz ? - zapytałam.
- No jak to co ? Odbieram Cię ze szpitala. - powiedział blondasek.
- Ale ja czekam przecież na taksówkę.
- Odwołaliśmy ją. - usmiechnął się.
- Jak to "odwołaliśmy" ? - zapytałam.
Niall tylko otworzył drzwi do limuzyny i pokazał ręką na siedzenia. Był tam Harry, Zayn, Louis i Liam i o dziwo każdy z nich trzymał wielkiego miśka
Zayn i Liam:
Harry:
Niall:
Louis:
- To dla mnie ? - zapytała cała rozpromieniona.
- Tak. - odpowiedział Harry i posłał mi uśmiech.
Trochę było to dziwne, ale miłe z ich strony. Zastanawiałam się " dlaczego oni tak o mnie dbają ? " Nie słyszałam jeszcze, żeby dbali tak o swoja fanke.....
Wsiadłam do limuzyny. Usiadłam i wszyscy zaczeliśmy rozmawiać o byle czym.
- Ale wiecie gdzie ja mieszkam ? Bo to jest kawałek drogi od tego szpitala. -
- Ale my nie jedziemy odwieźć Cię do domu. - wtrącił Lou
- Jak to ? To gdzie ?
- Niespodzianka. - powiedział Lou
Ciąg dalszy nastąpi ;) .....
<3
OdpowiedzUsuń