Zwróciłem się do Kim:
- Więc mówisz że chciałabyś odzyskać Harry'ego?
- Tak! I to bardzo. - odpowiedziała.
- Więc mam dla Ciebie propozycje, ale musisz mi obiecać że nikt się o tym nie dowie.
- Oczywiście. - wykrzyknęła uradowana.
- Chodźmy więc do jakieś knajpy, tam Ci wszystko opowiem.
- OK.
* Następnego dnia *
*Oczami [T.I.]*
- Harry, kiedy wracasz? - zapytałam.
- O 22 będę w domu. - oznajmił.
- Tylko proszę, nie upij się zbytnio.
- Dobrze Kotku. - zbliżył się i dał mi całusa w czoło.
- Chłopaki, pilnujcie go. - zaśmiałam się i skierowałam do Zayn'a, Liam'a i Louis'a.
Wyszli, wsiedli do auta i pomknęli z piskiem opon.
Harry, Zayn, Lou i Liam poszli dziś do klubu, oprócz Niall'a bo on się trochę rozchorował. Ja nie miałam ochoty iść, wiec zostałam w domu.
- Niall, proszę. - podałam mu kubek z herbatą.
- Dziękuje [T.I.] - odwzajemnił się uśmiechem.
Usiadłam koło niego, na kanapie i zaczęliśmy oglądać jakąś
komedie.
- [T.I.] muszę Cie o coś zapytać. – powiedział niepewnie.
- Słucham.
- Bardzo kochasz Harry’ego ? – zapytał, a oczy tak mu się
lśniły.
- Tak, bardzo. – odrzekłam
- A mnie? – uśmiechnął się.
- Też Cię kocham, jak przyjaciela – odrzekłam i go
przytuliłam.
- A…. a co byś zrobiła, gdyby Harry Cię zdradził? – zapytał
Puściłam go z uścisku.
- Nie wiem. A czemu pytasz?
- Tak tylko…. – i zaczął dalej oglądać film.
*Godzina 23:30*
- Zadzwoń, jeszcze raz. – powiedział Niall.
- Dzwoniłam już z milion razy, a żaden z nich nie odbiera. –
byłam zła a jednocześnie zmartwiona.
Wtedy do domu wszedł Lou, Zayn i Liam, ale nie było z nimi
Harry’ego.
- Gdzie Harry? Czemu tak późno? Czemu nie odbieracie
telefonów? – zaczęłam się na nich drzeć.
- Uspokój się [T.I.], wyłączyliśmy telefony, a zabawa się na
troszkę przedłużyła. – rzekł Louis, widać że trochę się napił, tak jak reszta.
- A gdzie jest Harry?
- On przecież wyszedł o 22. Nie ma go w domu? – przestraszył się.
- Nie ma. – byłam zdruzgotana. Gdzie on się podziewał.
- Mam pomysł – wtrącił Zayn – namierzymy jego telefon.
- Dobrze tylko szybko. – sięgnęłam po kurtkę – I co?
- Jest na Wall Street.
- Na Wall Street? Macie tam jakiś znajomych? – zapytałam.
- Nie, nie mamy. – powiedział Mulat.
- To jedziemy,
szybko. – powiedziałam, po czym wszyscy założył kurtki i wsiedli do auta.
Ciąg dalszy nastąpi ;)
Przepraszam za jakiekolwiek błędy ;)
Czekam na wsze komentarze ;)
Świetne czekam na NEXT!
OdpowiedzUsuńCzekam na nn <3
OdpowiedzUsuńNext <3
OdpowiedzUsuńCudowne <33333 Kocham cie i pisz dalej!!!
OdpowiedzUsuń